Deskorolka przeżywa renesans. Wydawało się, że czasy, kiedy każde dziecko marzyło o własnej desce minęły, jednak nic bardziej mylnego. Choć dzieciaki jeżdżą na sprzęcie, który nieco różni się od klasycznej deskorolki, niezmiennie przynosi on wiele frajdy. Ale fishboard, bo o nim mowa, może z powodzeniem służyć również dorosłym. Zarówno jako forma rekreacji, jak i poruszania się po mieście.
Mniej trików, więcej jazdy
Fiszka deskorolka kształtem przypomina rybę i stąd jej nazwa. W przeciwieństwie do swojej kuzynki, niekoniecznie dobrze sprawdza się przy wykonywaniu ewolucji. Natomiast dzięki dużym, miękkim kółkom, decku, czyli powierzchni, na której się staje, o odpowiednim profilu doskonale radzi sobie z szybką jazdą po miejskich chodnikach i ulicach. Dzięki temu, że fiszka jest bardzo zwrotna i dobrze radzi sobie z nierównościami i wybojami, nie straszne jej nawet parki i skwery. Fishboardy wykonane są z plastiku lub innego rodzaju tworzyw sztucznych, dzięki temu mają małą wagę i są poręczne. To ułatwia ich przenoszenie, bo bez problemu zmieszczą się w plecaku lub torbie w momentach, kiedy nie są potrzebne.
Jaką deskę wybrać?
Szerokość deski decyduje o jej skrętności, a zatem im mniejsza, tym zwinniejsza. Należy jednak pamiętać, żeby nosząc buty w rozmiarze 43, nie decydować się na najwęższy blat, bo zwyczajnie nie zmieszczą się na nim stopy. Kupując pierwszy egzemplarz warto zdecydować się na kółka o średnicy od 45 do 60 mm – pamiętając o zasadzie, że im większe kółka, tym szybsza jazda.